|
Kasztel Quess Kasztel Quess w Quidden
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Trip
Gość
Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Avalon
|
Wysłany: Śro 13, 13:14:38, 19 Lip 2006 Temat postu: Boksy dla "gości" |
|
|
W jednym z niewielu zajetych boksów, slychac nerwowe pochrapywanie konia. Gdyby zblizyc sie na tyle by ujzec go w pelnej okazalosi jednak nie zdradzac swojej osoby, mozna zobaczyc jak potezny, muskularny ogier, siwej, niemal bialej masci grzebie jednym kopytem podloge stajni. Siwek w klebie ma co najmniej ze stóp siedem, grzywe dluga na dwie, koloru mleka, zaczesana na lewy bok. Potezne chraby poruszaja sie przy kazdym oddechu ogiera. Miedzy szczotkami pecinowymi zaplotalo sie kilka zdziebel slomy. Dlugi ogon równie mleczno bilay jak grzywa zamiata powietrze niczym wachadlo. Jesli by zblizyc sie jeszcze blizej, zobaczyc by mozna blizny prawdopodobnie po cienciach na wrebie, grzbiecie i pare na slabniznie. Widac kon nie jedna bitwe juz przezyl i z nie jedych tarapatów wyniósl swego wlasciciela. Jesli zblizyc by sie jeszcze bardziej, siwek na pewno zauwazy. Uciszy sie wtedy jak na komende, stanie w miejscu i odwracajac glowe to w jedna to w druga strone bedzie nas bacznie obserwowal. Nepewno nie chcemy wykonywych zadnych gwaltowniejszczych ruchów gdyz pulsujace na karku sciegna swiadcza o najwyrzszej gotowosci i napieciu ze strony bojowego ogiera. Wycofajmy sie lepiej sprzed czujnych i bystrych oczu tego wielkiego ogiera zostawiajac go w spokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Trip
Gość
Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Avalon
|
Wysłany: Wto 13, 13:52:00, 25 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
*do stajni wszedl niewyskoki mezczyzna o burzy rudych wlosów i ogorzalej twarzy, do piersi przyciska pomieta czape, rozglada sie bystrymi, ciekawskimi oczyma po pomieszczeniu*
- Hmm, ten, tego, gdzie oni zas to rzucili - mruczy do siebie - a tak, tak, jest.
*Zblizyl sie do przezuconych przez dzwiczki jednego z bokóws juk kiedy nagle rozleglo sie potezne rrzenie i uderzenie kopyt o drweno. mauriccio odskoczyl przerazony od boksu*
- Ww.. wszyscy bogowie, co to za bestia tam zawarte. Pewnie to ten siwek, ten tego, Pana Tripa. mial byc potulny jak owca. nich to no, cóz podejsc trzeba.
*zblizyl sie jeszcze raz ostroznie spogladajac w oczy pulsujacej furia bestii*
- Dobry konik, dobry, ten, tego konik, pozwól Mauriciemu zabrak te torby, to z rozkazu twego pana. Ten, tego badz mily dla Mauricia to przyniesie ci marchewek,
*Kon przekrzywil glowe jak by zastanawiajac sie nad propozycja mezczyzny poczym pokrecil lbem i zarzal*
-Do..d..dobrze koniku, marchewki i cukier, co ty na to? I zalatwie ci najprzedniejszy obrok. Pozwól mi zabrac torby bo obiecalem twemu panu.
*kon znów przekrzywil glowe, potem na druga strone, zadrobnil kopytami w miejscu, az w koncu widac przystal na te cene bo odstapil dwa kroki do tyly, wciaz bacznie obserwujac obcego*
-Cholernie ostro sie targujesz koniku, ale jak obiecalem tak bedzie - mówic to zblizyl sie powoli do drzwi boksu i sciagnal juki, które przerzucil sobie przez ramie - wróce, ten tego pózniej koniku z twoimi marchewkami i cukrem, a o obrok juz teraz stajennych poprosze i darmowe piwo w Zajezdzie im obiecam.
*kon zarzucl lbem, jakby potwierdzajac i odprawiajac jednoczesnie Mauricia*
- no to do zobaczenia koniku, musze juz ten, tego isc
*po tych slowach Mauricio pedem wybiegl ze stajni*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trip
Gość
Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Avalon
|
Wysłany: Pon 11, 11:35:55, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
*Gdy do stajni wszedł Trip z jedngo z pierwszych boksów rozległos ie głośne rżenie, to siwek witał swojego właściwiela.Trip podszedł do konia i wyciągnał rekę by pogłaskac go po pysku. Zwierze samo podsunęło głowę ku pieszczotą. Trip otworzył drzwi boksu i wyprowadzajac siwka cały czas głaskał go między uszami.*
- No, no tylko uważaj żeby ktoś nei zobaczył jaki z ciebie pieszczoch bo stracisz opinie *pogroził żartobliie Trip, koń tylko parsknął cicho. Po chwili, gdy wyszli już na podwórzec zobaczyli zbliżającego sie Mauricio obładowanego wypchanym workiem. Biegł na złamanie karku a gdy zatrzymał sie przed Trpem i siwkiem wyglądał jak by ial zaraz wyzionąc ducha, tak łapał powietrze po niebezpiecznej eskapadzie.
- Je..jestem, Panie. A.aa to są, huh, twoje marchwiee i i cukier, koniku. *to mówić odsupłał zawiniątko i wyciągnal otwary worek w strone ogiera który spojżał krytycznie na zawartośc i odwrócił głowe. Trip zaśmiał sie wesoło gdy zobaczył jak mina Mauricioa żadnei ejszcze berdziej*
- Spokojnie, nei bedziesz musial jeszcze raz biec po te fanty, wysyp je w jego boksie, potem sie na pewno skusi.
*Gdy Maurico wrócił ze stajni widział jak Trip tłumaczy coś dosadnie siwkowi gestykulujać przy tym reką, koń położył uszy i stał nieruchomo przyjmując tyrratde*
- Ajesteś juz, no to możemy zaczynać *uśmeichnałs ie pogodnie Trip* now ieć wskakuj!
- Ale Panie, kiedy ja, ten tego neiw iem jak.
- To proste Mauricio, włóż lewą noge w strzenie, nie, neiczekaj, na odwrót, tak dobrze. Teraz złap sie za siodło, będzie ci łatwiej. Nie! Mauricio skup się, nie masz sie go tak kurczowo trzymać, nie bedziesz jechał przeciez pod koniem! Masz sie podciągnąc. Dobrze, dobrze, teraz przerzuć noge i... oj no spórujemy jeszcze raz. Wstań mój drogi i otrzep sie troche z tego kurzu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Trip
Gość
Dołączył: 06 Lip 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Avalon
|
Wysłany: Pon 11, 11:50:59, 21 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
*Mauricio wstal z ziemi kolejny raz, spotkanie z matką ziemią stało sie jego najczęstrzym zajęciem od jakis dwu godzin. Tym razme już nie otrzepywał sie z kurzu, ręce powędrowały do zadka tak boleśnie katowanego raz po raz. Popatrzył błagalnie na Tripa pewnien iz wyczyta w jego twarzy złośc, a wnajlepszym wypadku rozczarowanie. Sam sie jednak rozczarował*
-
Całkiem nieźle, wystarczy na dzis. Musze napisać dziś jeszcze sporo listów, no i zajżeć wreszcie do tej biblioteki, trzebabedzie zaprojektować całe wnętrze. Heh, no możesz juz nei robić takej miny, sam odprowadze twojego przyjaciela do stajni *kon zarżal szyderczo za plecami Mauricia na co ten aż podskoczył* No pożegnajcie sie chłopcy. Mauricio mój drogi mozesz iść sie obmyć i wypocząć, pewnie piwem nie poskąpisz również. Pij w Karczmie na mój koszt, wieczorem tam sie zjawie to ureguluje wszystkie należnosci, lub wyśle kogoś by sie tym zajął. No na mnie pora. Bywaj Mauricio.
- Dziękuje Panie, bywajcie *wystękał Mauricio i utykajać ruszył w kierunku Karczmy, a im bliżej jej był tym łatwiej mu sie sżło a mina bardziej zadowolona się robiła na myśl o ciepłej balli, strawie i piwie na koszt Tripa*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
tatsu
Kasztelanka
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 659
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Quess w Quidden
|
Wysłany: Sob 9, 09:15:13, 21 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Młody chłopak, stajenny, wprowadził konia nowo przybyłego mężczyzny do jednego z wolnych boksów. Rozsiodłał go, zdjął ogłowie i chwyciwszy szczotkę, wyczyścił sierść konia, aż błyszczała. Zgrzebłem przeczesał grzywę i ogon, a na koniec wyczyścił kopyta.
Do żłobu wrzucił wiecheć siana i wiadro owsa i napełnił świeżą wodą koryto.
Poklepał zwierzę po szyi i odszedł sprzątać w pobliskim boksie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orion
Mieszkaniec
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 7, 07:58:22, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
W wejściu do stajni zjawiła się postac meżczyzny w szarym płąszczu. Mąż wszedł powolnym krokiem do wnetrza, jakby sie bojąc że ta zaraz runie od wszczesniejszych wstrząsów. Doprowadził swego wierzchowa do jednego z wolnych boksów i poklepał go po pysku z uśmiechem.
- Dbaj o niego. Jest dobrym koniem. Karm należycie i daj cos na uspokojenie.
Przybysz opuścił stajnie i skierował sie w kierunku włości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Frey
Gość
Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 206
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Świątynia Frey w Guard
|
Wysłany: Wto 18, 18:08:55, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
#wojownik wprowadził boginię do stajni mocno ją pod rękę trzymając, gdy tam dotarli ich powóz był już gotowy. Keldorn wziął Frey na ręce i posadził na koźle, po czym sam na niego wskoczył i popędził konie. Po chwili wyjechali z terenu Kasztelu. Frey modliła się, żeby Verka i Bębniarz przyjęli ich zaproszenie, bo samej je nudno było i cieszyła by się z towarzystwa#
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|