Kasztel Quess

Sir Keldorn

*spojrzał na niego*-Chciałem się dowiedzieć...-Co z Freyją i dzieckiem...*powiedział to z przejęciem i strachem w oczach*

tatsu

*Cyrulik uśmiechnął się i odparł*
- Wszystko w jak najlepszym porządku, jednakże Wasza małżonka będzie musiała poleżeć pewien czas, by nic złego się nie stało. Głównie dziecku, bo jej zdrowiu nic nie grozi.

Sir Keldorn

*uśmiechnął się do cyrulika*-Rad jestem to słyszeć...-Już o to zadbam aby tak było...-Dziękuję...*wiedział, że Frey śpi więc usiadł na łóżku*

tatsu

*Cyrulik uśmiechnął się i podszedł do biurka, a minąwszy je, otworzył szafę i wyciągnął z niej kilka słojów i parę płóciennych woreczków a także mosiężny moździerz. Ostrożnie odmierzając ilości ziół i specyfików, mieszał je w naczyniu specjalnym tłuczkiem.*

tatsu

*Dziewczyna zmiędliła brudną pościel i rzuciła ją w pobliżu drzwi. Przeszła za biurko i kucnęła, by otworzyć dolną partię szafy, skąd wyciągnęła czystą pościel. Wróciła do rozgrzebanego łóżka i jęła ubierać poduszkę w poszewkę i rozścielać prześcieradło na materacu.*

Frey

*zbudziła się i zobaczyła, że siedzi na jej łóżku* - Witaj kochany... *uśmiechnęła się do niego*

tatsu

*Dziewczyna skończyła ścielić łożko pozostawione przez Bębniarza i otarła pot z czoła.*
- Mogem już u pani pościel podmienić? To se za jednym razem pójde ze wszystkim - rzyciła pytanie w przestrzeń, nie kierując do nikogo konkretnego.

Sir Keldorn

*spojrzał na nią z czułością i odrzekł*-Witaj najukochańsza...-Jak się czujesz...*zapytał z troską*

Frey

*uśmiechnęła się do niego najcudowniej jak tylko umiała* - Już lepiej, dużo lepiej... - Kel, czy rozmawiałeś już z cyrulikiem... *zapytała niepewnie*

Sir Keldorn

-Tak rozmawiałem...*uśmiechnął się do niej*-Wiesz chyba jakie są zalecenia...

tatsu

*Dziewczyna bezceremonialnie weszła za parawan i rzekła kładąc dłonie na biodrach*
- Przepraszam, że tak z nagła, ale muszem robotę swoją obrobić, bo potem cięgi jeno zbierać będę. Zaraz przylezę z czystą pościelą. A pani ma się nie ruszać, bo mnie się oberwie.
*To rzekłszy wyszła i pobiegła do szafy, by z jej dolnej części wyciągnąć świeżą pościel.

Frey

*spojrzała na niego błagalnie* - Ale ja nie wytrzymam w łóżku, wiesz to przecież... *jęknęła cichutko*

Sir Keldorn

-Wiem...-Parę dni musimy wytrzymać...-Później przez następnych parę będę Cię nosić na rękach...-Nie chcę słyszeć sprzeciwu...*uśmiechnał się czule do niej*

Frey

* w jej oczach pojawiły się łzy, a ręce delikatnie zadrżały*

Sir Keldorn

*spojrzał na nią i rzekł*-Choćbym nie wiem co robił to i tak zrobisz po swojemu...-Nie oddalaj się tylko odemnie zbyt daleko...-Tylko o to Cię proszę...